PIGcasso – świnka malarka

Czy słyszeliście kiedyś o śwince, która maluje obrazy? Ja też nie, ale jak tylko dowiedziałam się o niej, postanowiłam jak najszybciej odwiedzić farmę na której mieszka i zobaczyć ją na własne oczy. Poznajcie Pigcasso – artystkę, malującą w nurcie ekspresjonizu abstrakcyjnego, której dzieła sprzedawane są za tysiące dolarów.

Pigcasso mogła skończyć jak wiele jej koleżanek np. jako kotlet schabowy, ale życie napisało dla niej inny scenariusz. Kiedy była małą świnką została uratowana przez Joanne Lefson, która pod Kapsztadem, w przepięknym otoczonym winnicami rejonie Winelands, założyła farmę na którą  trafiały zwierzęta uratowane z hodowli przemysłowych. W tamtym czasie Pigcasso na pewno nie przeczuwała, że czeka ją wielka sława i co więcej misja do spełnienia.

 

 

Na początku Joanne dała śwince zabawki, aby ją zająć, ale wszystkie zniszczyła. Wszystkie, oprócz pędzli, które pozostały po malowaniu farmy. Dało to do myślenia Joanne. Wkrótce świnka dostała płótno oraz farby i wtedy pokazała swój prawdziwy talent. Jej kariera rozwijała się, i nadal rozwija w zawrotnym tempie. W 2017 roku “została poproszona” o narysowanie toru wyścigowego dla niemieckiego kierowcy Nissana Michaela Krumma. Reklamę tego wydarzenia możecie zobaczyć tutaj:
Rok później jako pierwszemu w historii artyście “nie człowiekowi” zorganizowano wystawę “OINK” w prestiżowej dzielnicy Waterfront w Kapsztadzie. Ale to nie wszystko. W 2019 roku Pigcasso “nawiązała współpracę” ze szwajcarską marką zegarków SWATCH i zaprojektowała wygląd jednego z nich. Zegarki wyprzedały się błyskawicznie osiągając status najbardziej popularnej limitowanej edycji w historii marki.

 

Po takich osiągnięciach Pigcasso cieszy się ogromną renomą w świecie artystycznym, dlatego jej obrazy nie należą do najtańszych. Najdroższy obraz kosztował USD6000. Więcej jej prac, możecie zobaczyć tutaj: https://pigcasso.myshopify.com/ .Sprzedawane są tylko oryginalne dzieła z podpisem artystki czyli odbitym ryjkiem na płótnie. Dochód wspiera farmę, która jest zarejestrowana jako organizacja non-profit.

Wizyta w Farm Sanctuary była świetnym doświadczeniem. Oprócz Pigcasso swój dom znalazły tu też inne zwierzęta: dwa słodkie osiołki Natcho and Kongo, towarzyskie kozy: Herbie i Harvie, krowy: Baloo, Mooo-tise i inne. Za symboliczna kwotę można kupić warzywa i spróbować je nakarmić. To świetna zabawa dla dzieci i nie tylko :). Każde ze zwierząt ma swój ulubiony jadłospis. Świnki Piggy Sue i Mona Lisa jedzą wszystko oprócz szpinaku i pomarańczy, krowy uwielbiają pomidory, sałatę i….wegańskie babeczki kokosowe! Próbowałam nakarmić Pigcasso marchewką, ale jak się później okazało woli jabłka i winogrona. Na farmie można spędzić czas podglądając zwierzęta, zjeść wegański lunch lub też od niedawna zamówić degustację wina: Pinot Noir (Pigcasso Black) lub mieszankę Pigcasso Pink. Oba rodzaje do kupienia na farmie.

Krówka Baloo

 

Jest też inna opcja spędzenia czasu na farmie – noc w towarzystwie zwierząt. W budynku stodoły, na poddaszu do dyspozycji jest przestronne studio z łazienką. W ciągu dnia stodoła otwarta jest dla odwiedzających, ale od 17:00 do 8:00 rano goście mają to miejsce na wyłączność. Urocze miasteczko Franschhoek, czyli “francuski zaułek” w RPA oddalone jest od farmy tylko kilka minut jazdy samochodem, także w ciągu dnia można wybrać się na wycieczkę.

Nieopodal stodoły do wynajęcia jest również mały “domek” dla niewymagających specjalnych wygód z tarasem na dachu z absolutnie pięknym widokiem na okoliczne góry i winnice oraz prysznicem i toaletą na zewnątrz. Dla potrzebujących więcej prywatności farma oferuje również trzy piękne domki, położone w bliskiej odległości: farm cottage, stone cottage i designerski mountain retreat. Więcej informacji tutaj (https://www.farmsanctuarysa.org/visit-stay.html). Ceny wynajmu od R1200 -1600 (320 -420 PLN) za noc bez wyżywienia.

W stodole

 

Modern Barn

Nie ukrywam, że lubię jeść mięso i ciężko byłoby mi zostać wegetarianką. W codziennej diecie oprócz wyboru jajek od kur z wolnego wybiegu nie zastanawiałam się za bardzo nad tym jak wyglądał wcześniej mój kotlet. Czy jako krowa lub świnka przed śmiercią były dobrze traktowane czy nie.  Wizyta na farmie i rozmowy z pracownikami tego miejsca dały mi do myślenia. Te zwierzęta mają uczucia i tak jak my nawiązują relacje, są inteligentne, przywiązują się do ludzi. Jeśli już mają wylądować na talerzu nie powinny cierpieć, a to niestety standard. Uważam, że takie miejsca jak @farmsancutary są potrzebne, żeby zwrócić uwagę na to co jemy, bo to my mamy wpływ na ilość sprzedawanego mięsa.Nie wiem jak Wy, ale ja jestem w trakcie wprowadzania zmian w mojej diecie. Zamiast steaka (a uwierzcie w RPA są jak na razie najlepsze jakie jadłam), wybieram częst lżejsze bezmięsne posiłki i czuję się z tym naprawdę dobrze!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *